Hello, can someone please translate these 3 polish lyrics into English (best to Slovak or Czech).
Thanks for advance
Eldo - Wyspy szczęśliwe
I.
Z naszej małej wyspy szczęścia odpływa dzisiaj prom
Już ostatni, jutro potną i wezmą na złom
Mieliśmy zostać, znalazłem bilet i wciąż udaję
Że nic nie wiem, że wciąż żywe jest zobowiązanie
Trochę bolało, ciągle nie wiem, czy nie wrzeszczę
Dziś starać się to zmienić, choć wiem, że to ostateczne
Decyzja, nie wiem, czy chcę znać powody jej
Łatwiej zebrać złudzenia i wrzucić do wody je
Po prostu się zgodzić, człowiek jest wolny
I nic niewart jest nawet najpiękniejszy niewolnik
Władać możemy tylko sumą wspólnych chwil i tyle
Resztę oddziela tysiąc obojętnych mil
Dramatem jest żyć bez akceptacji faktów
Zamykać w klatce, odbierać niebo światłu
Kamufluję każdy gest i spojrzenie
Domek z kart grzecznie czeka sobie na unicestwienie
Ref.
Budujemy swoje wyspy szczęśliwe
Potem niszczymy wszystko w jedną godzinę
Dzielimy własność, stawiamy granicę
Ostatni prom wieczorem podnosi kotwicę
[Skrecze]
II.
Jemy obiad, kurtuazją pachnie powietrze
Niby zwyczajnie, ale myśli są nieobecne
Pełen spektakl, ostatni akt się rozgrywa
Jeszcze chwila, finał, długie brawa i kurtyna
Referendum w głowie - zdradzić wiedzę?
Rzucić karty na stół czy wyrzucić wszystko za siebie?
Nie będzie żadnych łez na pustych peronach
Najmniejszych gestów nie potrafimy wykonać
To zbyt pretensjonalne, to zbytek, to fetysz
Powiedzieć od tak "żegnaj" i stać się nieobecnym
Odejść z codzienności, porzucić czas wspólny
A w gruncie rzeczy bać się nie mówiąc "spróbujmy"
Tchórzymy wspólnie i wspólnie uciekamy
Przed zagadką jutra, czasem przed namiętnościami
Stawiamy ściany przed konsekwencjami
Nie mamy sił ich burzyć, powoli umieramy
Ref.
Budujemy swoje wyspy szczęśliwe
Potem niszczymy wszystko w jedną godzinę
Dzielimy własność, stawiamy granicę
Ostatni prom wieczorem podnosi kotwicę
Eldo - List z Ziemi
Chciałbym wykrzyczeć swoje grzechy
By z nowym dniem budzić się czystym
A nie z coraz większym garbem
Gdzieś to dziewictwo niewinności zniknęło
Taka była przeszłość, teraz jest tych chwil przemoc
Dzieci swojej epoki bez recepty na jutro
Nadmiar percepcji i strach za całą ludzkość
Piszę ten list ze skażonych pól swego serca
Krzyk bezradności zanim śmierć zabierze nas z tego miejsca
Zobacz karmi nas kultura ideałami
Wkłada nam te wszystkie bzdury w usta
I co? też chcę wierzyć w miłość, w coś co da mi szansę
Pokaże sens by dalej prowadzić tą walkę
Widzę tragedię, gdy wiara w Boga zabiera życie
Ludziom co zamiast niego znaleźli religię
To list z ziemi jak Twaina, bo chcę to spisać
Łez atramentem namaluję swój obraz Guernica
Tak pragnę życia, tak pragnę ufać, poradzić sobie
Tak pragnę żyć, by wrzasku metropolis nie słuchać
Znaleźć harmonię, by świat był częścią mnie
Bez systemu, bez potwora, który zjada moje serce
Wciąż chcę wierzyć w te ideały
Wciąż wierzyć, że jest sens tej naszej pracy
Że tak naprawdę ziemia jest tylko przelotnym momentem
Krótkim przystankiem do stacji - wieczne szczęście
Otwieram oczy i niestety wciąż jestem tutaj
I tylko marzyć może mi się świat tonący w uczuciach
Chodź, zabiorę cię tam, gdzie w kolorach jest świat
Choć na chwile zapomnij...
Otulę ciebie szalem ciepłym tak doskonale
Gdzie czas z przestrzenią stykają się zmieniając bieg
Otulę cię do snu byś choć na chwilę mógł
Odpocząć od ciężaru ludzkich spraw
Oddaj się w me ramiona już nadeszła pora
By przestać toczyć syzyfowy głaz
Pezet Noon - Dziś
coś mówiłeś?
- a nic, nic nie mówiłem, siedzę po prostu i myślę...
- ale coś ci jest, nie...?
O, czuję się źle, wiem,
że od Was dziś nie chciałem nic,
jestem gdzieś
lecz nie szukaj mnie bo nie chcę dalej żyć.
Tu jest gdzieś kres, wstyd
mnie stale gryzł i talent prysł.
Jak mam egzystować? Od małego już się
bałem żyć, jak się przystosować,
iść do pracy, zapomnieć o innych sposobach.
Polska przypomni Ci o biurokracji,
o tych bliskich osobach,
które wiesz, że możesz stracić.
Jeśli w tych wszystkich słowach nie ma nic
bo gorzej płacisz to nie chcę żyć,
nie chcę być tu, ukryty w mieście
krzyk, w mieście blichtru coraz większe nic,
więcej syfu, wiesz, już nie
rozumiem nic, jużnic nie kumam,
już nie umiem żyć, nie umiem być,
już nie umiem czuwać, już nie umiem nic,
wiesz, czuję się jak idiota.
Już nie umiem gnić w tym społeczeństwie,
w którym żyje Europa, chcę to co umiesz
Ty, wiesz, Ty umiesz kochać,
ja umiem unieść się na szczyt i uśmiech kryć
i już nie cofać ich, wiem, widziałem wiele,
zbyt wiele może i nie chcę
widzieć więcej a mam widzieć więcej, Boże,
musze mieć serce w głowie, mówią,
lecz czy mówią prawdę?
Nie wiem co to rozsądek,
tylko emocje mówią prawdę dla mnie,
wczoraj byłem szczęśliwy, odpukać, dziś nie
chcę kolejny raz sam siebie oszukać,
dziś tylko ten list i nic więcej dla
Was, tylko ten bit,
pomóżcie mi się znaleźć, błagam...